Moja
znajoma pracuje w laboratorium pewnej firmy jako chemik. Kiedy firma
powstawała, (jakieś 20-cia lat temu) zaplanowano, że w tym
laboratorium potrzebne są trzy osoby. Jednak w 2006 roku zmieniło
się kierownictwo, i po kilku latach kiedy jedna z koleżanek poszła
na emeryturę, kierownictwo zakładu postanowiło zlikwidować
powstały wakat i przez kilka lat pracowały tylko dwie panie.
Podobnie postąpiono kiedy następna z pań odeszła. Każdy z
zewnątrz tylko się dziwił, jak ta pani sama to zdąży porobić.
Problem dla zakładu powstał, kiedy owa pracownica zachorowała i
kierownictwo zorientowało się, że nie można jej w żaden sposób
zastąpić pracownikiem z produkcji. Jak to sobie w optymistyczny
sposób zaplanowali. Wtedy zatrudniono młodą Panią mgr. chemii.
Wiedzę teoretyczną miała gruntowną, niestety z praktyką było
trochę gorzej. Kiedy po ok. 1,5 roku była przygotowana do zawodu
zwolniono ją, by nie podpisywać stałej umowy, i przyjęto następną
osobę, tym razem Pana w podobnym wieku i z podobnym wykształceniem.
Ten również pracował 1,5 roku. Obecnie zastąpiła ich Pani doktor
chemii, niedługo kończy jej się termin ostatniej umowy. Zobaczymy.
Chociaż rezultat jest raczej do przewidzenia.
Wśród
pracowników produkcji panuje jeszcze większy przesiew. Tu rzadko
kto robi dłużej niż 3 miesiące.
Jeden
dział jest w miarę stabilny, tyle, że on jest oddalony od zakładu
o kilka kilometrów i kierownictwo zagląda tam jak musi.
Za
to ciekawostką jest, że sprzątaczki w nim zatrudnia się na umowę
o dzieło. Jedna przez pięć lat, druga przez trzy. Kobietki nawet
chore maszerują do pracy, bo się boją, że stracą tą
niewolniczą posadkę, bez ubezpieczenia i emerytury. Dzieło życia
dla właścicieli zakładu.
Można by jeszcze dodać, że od czasu pojawienia się nowego kierownictwa, czyli ponad 7 lat zapomniano podwyżkach, ostatnio znowu zastrzeżono, że następne są zamrożone na co najmniej dwa lata. Przy co roku zwiększającej się produkcji.
W ten sposób w UE staniemy sie niedługo strefą chińską a my zostaniemy Chińczykami.
Ostatnio
znajoma rozmawiała z pierwszą z dziewczyn, która obecnie znalazła
pracę w strefie bezcłowej. Obecny jej zakład zatrudnia ludzi przez
firmy zewnętrzne, wypożyczające pracowników. Po półtora roku
pracy dowiedziała się, że chętnie ją zatrudnią, ale na dalszą
umowę czasową. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ta sama pani, która
podpisywała z nią poprzednie umowy, robi to w dalszym ciągu tylko
pod innym szyldem.