sobota, 31 maja 2014

Dziecka świat.

Minęło już trochę lat, kiedy to moja znajoma posłała swojego jedynaka pierwszy raz na kolonie. Młody czuł się tam jak "ryba w wodzie", co potwierdzały jego codzienne telefony do domu. I z takim to rewelacyjnym humorkiem i oczywiście uśmiechem na ustach mama zobaczyła go wysiadającego z autobusu po powrocie.
Kiedy jednak zobaczył swoją rodzicielkę, rozpłakał się, rozpłakał się, to mało powiedziane, rozryczał się, i każde pytanie kierowane do dziecka powodowało tylko nasilenie płaczu. Tak było całą drogę powrotną, z dworca do domu, i przez kilka godzin jeszcze w domu, gdzie zamknął się w swoim pokoju i chlipał. Z nikim nie chciał rozmawiać. Po kilku godzinach babcia przyniosła mu jedzenie i próbowała z dzieckiem porozmawiać. Po długich negocjacjach dziecię wreszcie zaczęło mówić:
-No bo babciu, ja się tam dobrze bawiłem, a mama musiała się bardzo martwić.
-A dlaczego uważasz, że mama się martwiła?
-Ty babciu nie widzisz, że mama ma siwe włosy? -Kiedy wyjeżdżałem to ich nie miała.

 Znajoma, pierwszy raz i chyba ostatni zrobiła sobie pasemka.

fot. Z archiwum Uli M.